Jeżeli tylko możesz to zjaw się na naszych spotkaniach osobiście, weź ze sobą rodzinę i nie zapomnij zawiadomić przyjaciół

Hyde Park

Jubileusz Pięciolecia - Lubelska Federacja Bardów i inni

Andrzej Skupiński

             Sobotni spotkanie zagorzałych fanów muzyki nieobojętnej, w „Leśniczówce”, dnia 16 bm. miało charakter szczególny. Było to  bowiem spotkanie rocznicowe, albowiem minęło już 5 lat Markowego Grania.

            Stwierdzenie, że publiczność dopisała byłoby banałem; Publiczność, używając wytartego sloganu, waliła drzwiami i oknami, co świadczy o randze, prestiżu i popularności tej imprezy. W kuluarach dowiedziałem się, że następne imprezy mogą liczyć na to samo.

            Chwała Ci, Marku, za to! Twoje trud, wytrwałość i finezja w doborze artystów wydały owoce , a po owocach tych poznany zostałeś na długie, długie lata Markowego Grania!

            Formuła koncertu pięciolecia była również trafiona. Zaistniał w „Leśniczówce”swoisty śpiewany Hyde Park.  Ci, którzy mieli ochotę i potrzebę wyskakiwali na estradę, prezentując evergreeny Krainy Łagodności.

            Wystąpili Szef Marek Łukaszczyk z grupą, Agusia z przyjaciółmi, Marek Biniek, Zdzichu Szczypka, ludowy artysta Toluś i formacja „Dziady Kalwaryjskie” w składzie:

wschodząca gwiazda - Marta Mościcka

wybitna gwiazda z magicznymi skrzypcami - Ania Dębicka

dyrektor artystyczny - Zdzichu Szczypka

prezes zarządu - Irek Pacyna

dyrektor generalny - Jano Mościcki

            Artyści przedstawili najpiękniejsze piosenki, które od przynajmniej trzydziestolecia królowały na studenckich estradach takich jak YAPA, Bazuna, Giełda w Szklarskiej Porębie i innych.

 

            Na koniec clou imprezy  - przepięknie jak na weteranów przystało,zaprezentowała się Lubelska Federacja Bardów, gdzie brylowali pieśniarze takiej klasy jak  Jan Kondrak i Marek Andrzejewski i Piotr Selim. Informacja o tej grupie została już to umieszczona w zajawce imprezy, toteż nie będę się o tym rozpisywał:

 

http://www.youtube.com/watch?v=nWlO7HAuAYg

 

 

            Pod względem formuły oraz prezentowanej twórczości artystycznej „Markowe Granie” mogłoby być uznane za imprezę niszową, a na pewno szlachetnie akomercyjną. Powinna być jednak w jakiś sposób udokumentowana (dvd) i zarchiwizowana, choćby po to, aby było co pokazywać naszym  wnukom!

 

Rym jubileuszowy z serca płynący, Marka Ł. wychwalający....

To już 5 lat „Markowego Grania”

A my wciąż nie mamy dosyć śpiewania!

Stąd tak ogromna jest radość nasza,

Że Marek ciągle nas zaprasza -

Do Leśniczówki w chorzowskim lesie

Gdzie echo pieśń i muzykę niesie.

Bo tam się można poczuć jak w domu

Bo tam nie wadzi nikt nikomu

Można „być sobą” wśród ludzi cudnych

I znaleźć spokój w tych czasach trudnych

Każdy się czuje mile widziany

Gdy wchodzi w ten tłum rozśpiewany

Dlatego Marku – w wielkiej podzięce

Składam ten wierszyk na Twoje ręce

Wiem, że bez Twego zaangażowania

Nie byłoby „Markowego Grania”

Marku, masz dar przyciągania ludzi

Przy tobie Marku nikt się nie nudzi

Ty wyjątkową jesteś osobą

A kiedy śpiewasz - to całym sobą

I widać jak w Tobie gra muzyka

Jak każdy dźwięk w głąb Twej duszy wnika

Widać Twe serce jak na dłoni

Z każdym przywitasz się i ukłonisz

Rozdajesz uśmiech i dobre słowa

Przyjemna z Tobą jest rozmowa

Dziękując za to co robisz dobrego

życzę Ci zdrowia i szczęścia wszelkiego,

I życzę niech to „Markowe Granie”

Ciągle brzmi - nigdy nie ustanie!

Z pozdrowieniami i ogromnym szacunkiem dla tego co robisz

Dorota N.

 

Po koncercie Grzegorza Bukaly

Andrzej „Toluś” Skupiński

 

Wybaczcie, proszę, że tak późno relacjonuję wspaniały koncert Grzegorza Bukały, który odbył się  tu, w „Leśniczówce, 27 września br. Pewne życiowe zawirowania i kłopoty osobiste zniechęciły mnie do wszelkiego pisania, ale że po deszczu jest słońce, po nocy dzień, a po obiedzie... kompot, toteż u mnie też się  wszystko jakoś poukładało. Cieszę się niezmiernie, że To nasze magiczne miejsce odwiedzają artyści nie tylko o imponującym dorobku artystycznym, nie tylko o niesamowitej sile wyrazu, ale opierający się wszelkim zakusom jakiejkolwiek komercji.         Przylepiają im łatkę artystów niszowych. Może to być różnie odbierane: z lekceważącą pobłażliwością przez płotki i rekiny szołbiznesu, ale też z prawdziwą miłością ich oddanych fanów. To co się dzieje od pięciu lat w „Leśniczówce” jest sprawa bezprecedensową!

Oby tylko tak dalej i oby jak najdłużej!

 

 

Nie będę tu przytaczał całej artystycznej biografii Grzegorza, wspomnę jednak, że wszystko zaczęło się od pewnego studenckiego klubu w Gdańsku przy ulicy Wały Jagiellońskie. Wtedy to Grzegorz, Rudi Schubert i, bodajże Adaś Drąg (gościliśmy go także  u nas) założyli tę niesamowitą formację o nazwie wziętej „ wprost z ulicy”! Nie będę wspominał tez licznych prestiżowych nagród, które Grzegorz zdobył, bo o tym można dowiedzieć się z innych, dostępnych źródeł.

Grzegorz jest moim rówieśnikiem (1952), toteż dotknęło go wszystko, co wiązało się i z opresją, i z upadkiem starego reżimu. W swoich pieśniach dobitnie z buntownicza wrażliwością reagował na wszelkie absurdy i bezeceństwa komuny, a ostrze jego satyry było skuteczne i perfidne!

Zaczniemy od początku:

 

http://www.youtube.com/watch?v=s43_21NpyF4

 

Ala ma Asa, As to Ali pies
Nikt się z nim nie bawi bo szkolony jest
Ola miała kota lecz zagryzł go As
Wszyscy bardzo się boimy by nie zagryzł nas
To jest pszczółka Maja, a tu stoi ul
To jest Ali tata co żyje jak król
Mógłby być konsulem gdyby tylko chciał
Tata Oli siedzi w ulu bo za mało brał

Twój pierwszy elementarz, powiedz czy
Jeszcze coś pamiętasz z tamtych dni
Kiedy byłeś mały i piękny był świat
Dzisiaj jakby trochę zbrzydł i zbladł

To jest Ala z domku, to Ola z M-2
Obie z pierwszej klasy, z klasy I A
Mają dobre stopnie, pilnie uczą się
Jak murzynek Bambo źle ma w czarnej Afryce
To jest popelina a tu cenny wkład
Tu jest druga Polska a tam trzeci świat
To jest obcy reżim a tu własny wikt
Co ma piernik do wiatraka nie wie w klasie nikt

Twój pierwszy elementarz, powiedz czy
Jeszcze coś pamiętasz z tamtych dni
Przemija epoka i zmienia się świat
Elementarz się nie zmienia już od wielu lat

To jest pan robotnik a to jest pan chłop
Tu są nowe drogi a tutaj znak stop
Wokół rośnie zborze i kominów las
A panowie z telewizji kręcą cały czas
To jest wielka płyta a tam stoi dźwig
Domy wznosi murarz żeby rosły w mig
Ale żeby murarz domy wznosić mógł
Czuwać musi żołnierz, czuwać musi żołnierz
Czuwać musi żołnierz by nie przeszkodził wróg

 

A tu jedna z najbardziej z jego wzruszających pieśni Grzegorza, perfekcyjna w swym niebanalnym przesłaniu, finezyjna i jak to mówią przedwojenni inteligenci – duszaszczipatielnaja:, w najlepszym , nostalgicznym wyrazie

http://www.youtube.com/watch?v=B5suyLUr9Jc

 

 

 

Wyjmijcie skrzypce, Herzowicz
Podobno gracie jak z nut
Trzeba by wiecie coś zrobić
Coś ludziom dać za ich trud
Gdy los pozbawił ich premii
Gdy wokół ciemność i śmiech
Pan zagra na akademii
Coś wesołego - nie !

I raz, i dwa, i trzy
Rżnij Walenty, rodzą się sny
Idzie lepsze, maestro, please
Schubert raz i coś na bis
Wódeczka, płacz i śmiech
Everybody, a sala śpiew
Pani ma gołe plecy, pan frak
Mistrzu, forte ! choć w nutach nie tak

Herzowicz, czemu nie gracie ?
Z ludzi nie wolno drwić !
Wy tam brylantów szukacie,
A nam nie szukać, nam żyć.
Zresztą już wymyślono
Receptę na ziemski raj.
Trzy, cztery i unisono,
Graj pan, Herzowicz, graj !

I raz, i dwa, i trzy
Rżnij Walenty, rodzą się sny
Idzie lepsze, maestro, please
Schubert raz i coś na bis
Wódeczka, płacz i śmiech
Everybody, a sala śpiew
Wszystko zgrane jak talia kart,
Czy to życie, czy kiepski żart?

 

Grzegorz nie stroni także od bezkompromisowej kpiny na wszelki konformizm, tandetne schematy naszych zachowań i , mówiąc kolokwialnie, totalny „tumiwisizm” Oto jego riposta na znany przebój, wykonywany ongiś przez Marylę Rodowicz:

 

http://www.youtube.com/watch?v=8ENTkUMRaAo

 

Kiedy wydam ostatnią złotówkę
I nie będę mieć nic do stracenia,
Czy zostaną mi jeszcze na starość
Choć złudzenia?

Gdy się stoczę na dno tego świata,
Gdy zepchniecie mnie już na margines,
Czy zrozumie ktoś moje szaleństwo
Całą winę?

A tymczasem w tłumie pod gruszą
Leżę sobie na jednym z dwóch boków
I mam to, co pod gruszą najświętsze -
Święty spokój!

A ta grusza rośnie i rośnie
I przesłania już prawie pół nieba,
A tłum rośnie wraz z gruszą i leży,
Tak jak trzeba.

Gdy odleżę już swoje z nawiązką,
Kiedy będę już gotów do drogi,
Czy potrafią mnie jeszcze udźwignąć
Moje nogi?

Może kiedyś w przypływie odwagi
Albo strachu stokrotnie większego
Znajdę w sobie dość sił, by tę gruszę
Zrównać z ziemią.

A póki co w cieniu pod gruszą
Zalegamy bezpiecznie odłogiem,
Tylko patrzeć, jak nam to leżenie
Wyjdzie bokiem.

Ale nic to - śpijmy spokojnie,
Byle co nas na szczęście nie rusza,
Niechaj do snu kołysze nas nasza
Święta grusza.

 

 

Grzegorz Bukała od samego początku  (1977) związany był ze „śpiewającym kabaretem” - Wały Jagiellońskie” Odszedł z grupy w 1989 r. i kontynuuje swą bytność na estradzie koncertami solowymi. Wato jednak powspominać te stare i chyba dobre czasy:

http://www.youtube.com/watch?v=7F3f2rEHn_4

Jak już wspomniałem przedsięwzięcie „Markowe granie” w tym miesiącu, dokładnie 16 listopada, będzie obchodziło swój skromny jubileusz pięciolecia. Impreza zapowiada się hucznie, wybuchowo i, jak zwykle na poziomie nad który by i wieszcz Adam wyleciał. Może wyda to się niepotrzebne, bo niejaki Fama głosi to już od dłuższego czasu, jednakże gorąco i serdecznie na nia zapraszam!

 

 

 

W cienistej dolinie

Andrzej Skupiński

Pan jest moim pasterzem, *
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć *
na zielonych pastwiskach

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *
przez wzgląd na swoją chwałę.

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, *
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska *
są moją pociechą.

Stół dla mnie zastawiasz *
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem, *
a kielich mój pełny po brzegi.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pana *
po najdłuższe czasy.

Ps 23 (22), 1-2a. 2b-3. 4. 5. 6

W cienistej dolinie zła się nie ulęknę,

Za rękę prowadzi mnie ktoś

A imię to jego ukryte i piękne,

Choć znany ogólnie to gość.

Cóż, uszy me ranią cymbały grzmiące,

Gdy perły rzucone przed wieprze,

To niby perfumy rozpylać na łące

I dawać idiocie na lepsze.

W cienistej dolinie piach mi myli kroki

W potokach wyschniętych na żwir.

Ni siać, ni zbierać, zapadać się w mroki,

Cień tkany w żałobny kir

Nie daje osłony, i złudnej ochłody

Jak okład lodowy na serce.

Jak ślubną obrączkę uronić do wody,

Jak gnój na z Lewantu kobiercu.

W cienistej dolinie smród mi płuca zwiera,

Zatruwa mi duszę na wskroś

I wściekłość gwałtownym przypływem się wzbiera,

Nadzieje mi mrozi na kość.

Choć światła kropelkę, choć kosmyk promienia,

By z cienia wynurzyć się wreszcie,

Na oddech niespieszny, na ulgę sumienia,

Wisienkę położyć na cieście.

Pan moim pasterzem i swym pastorałem

Zagania mi troski na stos.

Niech strawi je ogień płomiennym zapałem,

Niech w dym się obrócą i proch.

W cienistej dolinie niech stóp moich ślady

Przesłanie zapiszą dla młodzi,

Że cienie i blaski to oczka szarady,

To sak zarzucony z łodzi.

Cenimy dobro ponad wszystko i to w każdej postaci. Pragniemy go, wielbimy pod nieboskłon, tęsknimy za nim, o nim marzymy i śnimy. Nie istnieje dobro absolutne. Kształty ma wielorakie, smaki szczególne, acz różne, to skarb, który może nas czarować muzyką złotych harf lub cieszyć radosnym brzękiem drobnych miedziaków.

A zło – tępe, bezlitosne, bezwzględne, drapieżne, bolesne i tratujące w perzynę wszystko na swej drodze?! Czy to osobny, autonomiczny fenomen jako naturalny i jednoznaczny antagonista dobrego?!

Czarno – białe filmy zdarzały się kiedyś w hollywoodzkiej dream factory. Zatem, skąd się bierze ta destrukcyjna i wszechpotężna siła zła? Z zacnej słabości dobra! Każde zło jest spektakularne, widowiskowe, niewątpliwie atrakcyjne i pociągające, niezmiennie zniewala człowieka swym mrocznym urokiem. Mimo tego, że dobro potrafi zwyciężać, wszelkie zło nie za bardzo się tym przejmuje, ma to wliczone w koszta, kapitał swej ohydy posiada ogromny i stać go na niejedną przegraną.

Dobro i zło zatem są ściśle ze sobą powiązane, a jedno nie może istnieć bez drugiego. To sprawia, że z naszego życia, nawet w blasku najwyższej chwały nie znikną cienie. Istnieje bowiem taki cień szczególny, który snuje się za każdym z nas. Nie widzimy go i nie odczuwamy  żadnymi innymi zmysłami jego obecności.

Ten niezniszczalny cień to nasze szczęście.

 

Kilo cukru

Subkultura Miłośników Piosenki Nieobojętnej

(materiał zamieszczamy za zgodą Oli i Moniki)

Subkultura jest terminem trudnym do zdefiniowania. Początkowo identyfikowano to pojęcie głównie z patologią i nieprzystosowaniem społecznym. W socjologii subkulturą określano także grupę etniczną, religijną, a nawet zawodową, czyli po prostu części składowe kultury. W latach 60-tych terminem subkultury zaczęto określać zjawiska kultury młodzieżowej. Najczęściej określano tak zbuntowaną młodzież przeciwstawiającą się utrwalonym społecznie normom. Ogólnie można wyróżnić trzy zasadnicze podejścia: subkultura jako podkultura, jako kontrkultura i jako kultura alternatywna (antykultura)

Termin podkultura w języku polskim jest obciążony negatywnym wartościowaniem kojarzy się z czymś co jest niższe, gorsze. Dotyczy subkultur typowo przestępczych lub podkultur konfliktu na obszarach źle zintegrowanych, oraz podkultur wycofania tzw. podwójnie przegranych. Subkultura jako kontrkultura dotyczy zbuntowanej młodzieży kwestionującej zastaną kulturę. Jest próbą tworzenia kultury nowej mającej zastąpić zanegowaną rzeczywistość. Subkultura jako kultura alternatywna istnieje bardziej obok niż przeciwko kulturze, którą się odrzuciło, jest jakby następnym etapem w którym następuje kreowanie wzorców pozytywnych.

Żadna jednak subkultura nie tworzy całkiem nowego systemu wartości i mimo iż spontanicznie odrzuca wzory zachowań i normy utrwalone w danym społeczeństwie, w rzeczywistości je selekcjonuje i wykorzystuje w swej ideologii. Dlatego w niniejszej pracy przyjmiemy definicję bez wartościowania za Piotrem Sztompką: „  Subkultura to odrębności sposobu życia mniejszych zbiorowości, mieszczących się w zasięgu uznanej przez nich kultury szerszej, nadrzędnej. Inaczej; „wariacje” wokół wspólnego trzonu kultury.”

Subkulturę Miłośników Piosenki Nieobojętnej* opiszemy z dwóch różnych, choć zachodzących na siebie perspektyw emic i etic. Jedna z autorek pracy jest przedstawicielką tej zbiorowości, druga zewnętrznym obserwatorem. Spróbujemy się również zastanowić, czy rzeczywiście można tę grupę ludzi nazwać subkulturą, czy tylko znajomymi wspólnie spędzającymi czas.

Po pierwsze emic, czyli z punktu widzenia osoby myślącej i działającej w danej kulturze.

Opisując subkulturę, a może tylko zbiorowość Miłośników Piosenki Nieobojętnej muszę najpierw spróbować odszyfrować to pojęcie. Otóż za Przemkiem Mazurkiem z radia Index piosenka nieobojętna to piosenka „w której kompozytorowi nie było obojętne co komponuje, autorowi tekstu nie było obojętne co pisze, muzykom nie jest obojętne co gra, a wykonawcy – co śpiewa(…) Byleby tylko o czymś nam mówił, coś wnosiła w nasze życie”. W tej bardzo pojemnej definicji mieści się zarówno piosenka turystyczna – do śpiewania „przy ognisku”, piosenka poetycka, satyryczna, ballada, jak i piosenki polityczne i kabaretowe. Często używane jest też określenie piosenka studencka, ale że studentem się bywa czas jakiś, a zamiłowanie do tego rodzaju twórczości zostaje, termin piosenka nieobojętna wydaje być najlepszy.

Osoby identyfikujące się z tym nurtem muzycznym rzeczywiście najczęściej stykały się z nim podczas studiów, lub tuż przed. Możliwość bezpośredniego kontaktu z wykonawcami, wspólne śpiewanie, szczerość i autentyczność relacji między ludźmi stanowiła atrakcyjny sposób spędzania wolnego czasu, „wspólnego bycia” z ludźmi o podobnych poglądach, podobnej wrażliwości i sposobie myślenia. Wiązało się z poczuciem samodzielności, niezależności, wolności, której brakowało zarówno w oficjalnym życiu studenckim, jak i pewnie w rodzinach  kultywujących zasady „małej stabilizacji”. W latach  60 – 80tych XX wieku, korzystając z ram i  obowiązkowych zasad zrzeszania się i organizowania próbowali stworzyć coś własnego uczestnicząc w rajdach, zlotach, organizując przeglądy piosenki i redagując śpiewniki. Kultura studencka stała najczęściej po stronie opozycji demokratycznej, piosenki Jacka Kaczmarskiego czy Andrzeja Garczarka śpiewano w gronie zaufanych, a teksty i koncertowe nagrania magnetofonowe krążyły w „drugim obiegu” . W czasach wolnej Polski ludzie ci tworzyli środowisko niepoddające się prymatowi konsumpcji, kariery za wszelką cenę, kultowi pieniędzy i  powierzchownemu rozumieniu otaczającego świata. Ludzie z kręgu słuchaczy piosenek nieobojętnych, do których i ja należę, nie porzucają swych fascynacji muzycznych po skończeniu studiów – co nie znaczy, że nie słuchają innej muzyki. Inna muzyka jest jednak do słuchania, a te piosenki są dla większości z nas immanentną częścią osobowości . Każdy z nas ma własne życie, różne zawody, doświadczenia, różne sumy na kontach, ale spotykając się na wspólnym śpiewaniu nieszczególnie nas to interesuje. Jesteśmy tam po to, aby zachwycić się urodą słów piosenki, pięknem przesłania, żeby po raz kolejny przypomnieć sobie co jest w życiu naprawdę ważne. Jeżeli zmieniamy miejsce zamieszkania, środowisko,  okazuje się że wcześniej, czy później napotykamy  w nowym miejscu ludzi o podobnych pasjach i z rozbawieniem stwierdzamy, że znamy/znaliśmy tych samych ludzi, bywaliśmy w tych samych miejscach i właściwie dziwne, że wcześniej się nie spotkaliśmy.

Co jeszcze odróżnia tą grupę i stanowi o jej spójności? Subkultury młodzieżowe dużą wagę przywiązują do stroju. Tu strój, czy ogólniej wygląd  nie jest specjalnym wyróżnikiem, dla większości nie ma on dużego znaczenia i na pewno nie jest używany jako wyznacznik statusu ekonomicznego. Bardziej charakterystyczna jest nieobecność pewnych tematów w rozmowach. Staramy się nie rozmawiać o pieniądzach choć niektórym powodzi się całkiem nieźle, o karierach, zakupach, a nawet udaje się zwykle nie mówić o polityce, co oczywiście jest najtrudniejsze. Staramy się uważnie przyglądać urodzie świata i znajdować radość w obcowaniu z rzeczami prostymi i niekoniecznie wymagającymi dużych nakładów.

Na końcu chciałam przytoczyć  słowa Pawła Orkisza o turystach śpiewających piosenki: „tworzą własne, odrębne środowisko: ludzi oryginalnych i uparcie trzymających się na uboczu kultury masowej, ‘idących pod prąd’ stylowi życia kreowanemu przez TV i kolorowe pisma dla zidiociałych panienek. Jest w tym środowisku w cenie wrażliwość i własny styl. Pieniądze są mniej ważne, bardziej liczy się przyjaźń i otwartość. Ważny jest jednak i pewien styl, kultura, niepisane prawa środowiskowe, reguły wykluczania ze swego grona ludzi nie panujących nad alkoholem, pajaców i rozwalaczy”.

Po drugie – etic czyli z punktu widzenia bezstronnego obserwatora, w tym przypadku było to pierwsze zetknięcie się z tym zjawiskiem.

Dla obserwatora z zewnątrz  grupę Miłośników Piosenki Nieobojętnej, niewątpliwie cechuje pewna specyfika i odrębność. Według przyjętej przez nas definicji stanowią oni subkulturę.. Nie jest to zapewne przykład typowej subkultury, nie mniej możemy tu mówić o charakterystycznych wyróżnikach tj. założeniach ideologicznych, obyczajowości, kreowanym wizerunku i aktywności twórczej.

Członkowie subkultur przez przyjętą ideologię demonstrują własny stosunek do życia i społeczeństwa. Dla Miłośników Piosenki Nieobojętnej początkowo była to potrzeba samodzielności, niezależności, wolności, której brakowało w oficjalnym życiu studenckim. Obecnie ludzie Ci spotykają się w celu kultywowania pewnych wartości, utrwalonych przez lata wspólnej działalności a wyrażanych w śpiewanych piosenkach. Dlatego tak istotna jest dla nich treść utworów, która jak nazwa grupy wskazuje jest nieobojętna. Nazwa ta  jest sugestywna zapewne nieprzypadkowo, by  prowokować do refleksji  nad uniwersalnymi wartościami dotyczącymi każdego niezależnie od wieku i statusu społecznego. Typowy jest dla tej subkultury nonkonformizm i bunt przeciw narzucanym normom , zmieniał się tylko obiekt sprzeciwu. Początkowo był to typowy bunt młodych ludzi przeciw istniejącemu systemowi zakazów i nakazów dorosłych, potem sposób wyrażania poglądów politycznych a obecnie zakwestionowanie świata rządzonego przez wartości materialne nastawionego na efektywność i zysk.

Niezmieniająca się od lat obyczajowość to fundament tej grupy i zapewne to przesądziło o jej istnieniu mimo upływu lat. Ludzie ci spotykają się na zjazdach, festiwalach i kameralnych spotkaniach. Niektóre organizowane są regularnie inne spontanicznie. W przeciwieństwie do innych subkultur nie istnieją tu sztywne zasady dotyczące wyglądu i trybu życia. Nie ważny jest też status ekonomiczny i pochodzenie społeczne . Ludzie ci są podobni w swym światopoglądzie, wrażliwości i zamiłowaniu do śpiewanych piosenek. Podobnie jak w innych subkulturach w grupie tej są liderzy i ideolodzy, którzy nadają kształt tej aktywności oraz szeregowi członkowie i sympatycy. Grupę tworzą  osoby w podobnym wieku, jednego pokolenia, mimo dużej otwartości rzadko dołączają  się młodzi.

Myślę, że opisane cechy tej grupy jak najbardziej pozwalają na zdefiniowanie jej jako subkulturę, mimo powierzchownego braku podobieństwa do często przytaczanych jako przykład grup dresiarzy czy szalikowców.

Tą ciekawą subkulturę cechował dynamiczny rozwój. Możemy w nim wyróżnić 3 fazy często opisywane w literaturze. Pierwsza to okres subkultury młodzieżowej, który charakteryzuje chęć odróżnienia się od reszty społeczeństwa. Wzory zachowania mieszczą się w ramach powszechnie obowiązującego porządku społecznego. W przypadku Miłośników Piosenki Nieobojętnej to etap spontanicznych, nieformalnych zjazdów i spotkań studenckich w atmosferze przyjaźni, z koniecznym elementem śpiewania przy gitarze.  Kolejny etap to okres kontrkultury – protest przeciwko zasadom funkcjonowania i wartościom tworzącym fundament społeczeństwa, uświadamianie sobie swojej odrębności pokoleniowej i kulturowej. W opisywanej subkulturze to działalność opozycyjna wobec systemu komunistycznego. Trzeci etap to stadium najbardziej dojrzałe. Dominuje twórcza działalność na obrzeżach głównego nurtu kulturowego, atakowanie starego systemu jest zastępowane kreowaniem wzorców i zachowań pozytywnych. Ten etap nazywany kulturą alternatywną trwa do dziś i polega na organizowaniu zjazdów,  festiwali, działalności oświatowej, służy zaspakajaniu potrzeb duchowych i emocjonalnych.

Powstanie subkultury Miłośników Piosenki Nieobojętnej było efektem poszukiwań własnej tożsamości i autentycznego stylu życia młodzieży lat 60-80 XX wieku. Służyła budowaniu wizji świata i samorealizacji. Kreowała osobowości tych ludzi, a ich światopogląd i system wartości wciąż jest aktualny w ich życiu. Subkultura ta jest specyficznym fenomenem w naszej kulturze i ważnym elementem życia jej uczestników. Niech potwierdzeniem tego będzie cytat z wypowiedzi uczestniczki spotkania : „Jest w tym jakaś niezmienność, i pewność, że tak naprawdę nie zgubiliśmy tych tęsknot i nadziei, które przyprawiały naszą młodość,  że wciąż potrzebujemy poczucia jedności płynącego ze wspólnego śpiewu, i ze wspólnego przeżywania poezji.”

Subkultury młodzieżowe są obecnie zjawiskiem masowym, powszechnym i wydaje się nieuniknionym. Ich rozwój może przebiegać w dwóch kierunkach. Pierwszy- pozytywny przynosi młodzieży określone psychospołeczne korzyści, a społeczeństwu uzupełnienie i wzbogacenie ogólnego dorobku kulturowego. Drugi- negatywny burzy ład i porządek społeczny, powoduje wzrost agresji i patologii społecznej tj. przestępczość, alkoholizm, narkomania. Subkultura Miłośników Piosenki Nieobojętnej niewątpliwie jest przykładem pozytywnym dowodzącym, że uczestnictwo w takich grupach może być ważnym i potrzebnym elementem życia młodych ludzi ,i wzbogacającym ich samych jak i otaczający ich świat.