Jeżeli tylko możesz to zjaw się na naszych spotkaniach osobiście, weź ze sobą rodzinę i nie zapomnij zawiadomić przyjaciół

2011-06-10 Maiusz "Kapeć" Kamper + niespodzianki

Za nami potężna dawka energii, podanej po męsku, prosto w nasze zasłuchane twarze.  Na początku był  support - czyli Daniel Profus- młody artysta i jego gitara rozkręcili publiczność. Później, mocny i stanowczy głos "Kapcia", podkreślony zgodną rozmową dwóch gitar (fantastyczny jak zawsze Mariusz Wilke), śpiewał  znajome kawałki na własny sposób. Można się było dać porwać na przemian:  słowom śpiewanej poezji, lub improwizacjom gitarowym, które nawet jeśli były reżyserowane, to brzmiały tak, jakby M&M - tworzyli je właśnie dla nas.
Okazało się, że  indywidualne interpretacje piosenek znanych z wykonań "Słodkiego Całusa od Buby", "Bez Jacka",  mimo mniejszego instrumentarium - brzmiały równie gorąco - a jednak trochę inaczej- bardziej dosłownie i bezpośrednio.
Czas płynął "Swoimi i Cudzymi Wierszami",  udanymi tłumaczeniami (szczególnie lubię "Spadającą gwiazdę" Dylana) podanymi w rockowej przyprawie. W "Leśniczówce" nie mogło oczywiście zabraknąć bluesa, który był świetną parą do tekstu Stachury.
Prawie cztery godziny koncertu z niedługimi przerwami, minęły zbyt szybko, w pięknym muzycznym dialogu instrumentów i tego odkrytego dla mnie po raz pierwszy, z takiej indywidualnej perspektywy głosu. Nasze (publiczności) nienasycenie, sprowokowało całkiem solidne bisy, złożone z podobno rzadko, ale z powodzeniem  granych przez M&M kawałków, które niestety zakończyły ten piękny wieczór.
Dziękując chłopakom, za ten udany koncert, życzę im, aby wracały do nich odbijane od publiczności , wyśpiewane przez  Mariusza Kampera słowa "Dobrze, że jesteś.."

Ola

O Mariuszach, możesz przeczytać tutaj