20101119-Do Góry Dnem
19 listopada 20010
Uff udało się, możemy odetchnąć z ulgą, długo wyczekiwany i z różnych powodów przekładany występ grupy „Do Góry Dnem” mamy już za sobą. Dodatkowo, co chyba najważniejsze okazał się on sukcesem zarówno artystycznym jak i frekwencyjnym (pierwszy raz w historii spotkań przekroczyliśmy magiczną liczbę 100 uczestników).
Członkowie grupy DGD byli także bardzo blisko rekordu Pawła Orkisza w długości przebywania na scenie. 4 sety muzyczne zakończyły się po godz. 24:00 i były na tyle intensywne, że tym razem zabrakło chętnych na wspólne pośpiewanie przy kominku..
Trzeba także dodać, że koncert nabierał dynamiki z każdą minutą i osiągnął apogeum w czwartym secie (blok około 20 piosenek zagranych non stop z płynnym muzycznym przechodzeniem z kolejnej w następną).
Jak to zauważają znawcy tematu piosenki nieobojętnej, zespół DGD jest jak wino (im starszy tym lepszy). Ponadto, sporo kolorytu muzycznego w repertuar i koncerty wniosło poszerzenie składu o Olę. Ze swojej (naszej) strony chciałbym serdecznie podziękować Olce, Przemkowi, Markowi i Andrzejowi za fajny, wspólnie prześpiewany wieczór i zapewnić, że my już z niecierpliwością oczekujemy na powtórkę.
A oto opinia o koncercie prosto z widowni:
To było już jakis czas temu, ale wrażenie pozostało: Zdarzają mi się takie chwile i takie imprezy, których "sama sobie zazdroszczę". Tak się ostatnio czułam po koncercie naszych przyjaciół z zespołu "Do Góry Dnem" w Leśniczówce. Najpierw te piosenki - takie fajne, takie bliskie... I te ich głosy: radosmy, krystaliczny Oli, niegładki, oddziaływujący - Marka Kuca i niepodobny do innych, uwodzący głos Śliwki - wszystko to razem - pycha! Ale i tak to nie muzyka uczyniła z tego wieczoru zdarzenie wyjątkowe, ale jego atmosfera. Gdybym miala określiić ją jednym słowem, powiedziałabym: radość. Radość podśpiewujących słuchaczy, że tak nam cudnie grają, radość podsłuchujących nas muzykow, że tak się ich występ podoba. Jeszcze grajcie...!
No i jeszcze jedno - zgadzam się z Markiem, że rezygnacja z przenoszenia takich wieczorów na plastkiową dyskietkę ma sens i jest zachętą do wychodzenia z domu i spotykania się z muzyką i przyjaciółmi, ale wypuszczenie w eter bez zapisu Najdłuższej-Turystycznej-Piosenki-Świata jest NIEPOWETOWANĄ STRATĄ dla świata. Co tam świat! Dla nas!
Pozdrawiam i już się cieszę na następne spotkania,
Jadzia
O zespole przeczytasz: