2017-04-21 Pieśni B.Okudżawy i W.Wysockiego
Czterech "towarzyszy pieśni" spotkało się z nami w Leśniczówce, żeby udowodnić, to co chyba każdy z nas i tak już wie, że dla piosenek nie ma granic. Pomyślałam sobie w trakcie koncertu, patrząc po twarzach wokół., że jest w nas jakaś atawistyczna miłość do naszych sąsiadów. Cieszy nas- kiedy okazuje sie, że mamy takie samo poczucie humoru, kierują nami podobne emocje i wyznajemy te same podstawowe wartości. Dlatego śmiejemy się serdecznie do naszych gości- nawet jeśli tylko domyślamy się co mówią- bo bardziej to czujemy niż rozumiemy. Rozumienie tu zresztą nie ma nic do rzeczy, bo czy da się zrozumieć miłość, przyjaźń, potrzebę wolności ? Ten koncert miał ogromny pozawerbalny przekaz, który był wspaniałym tłem, dla bardów śpiewających na zmiany razem i osobno. Bardzo dobrze brzmi warkocz pieśni plecionej na trzy języki, ale nie można nie wspomnieć o samych pieśniach. Odkurzonych z zapomnienia, czasem nigdy nie słyszanych- i tak prosto z gitarą, po przyjacielsku podanych. Piosenki Okudżawy i Wysockiego - chyba najlepiej się czują właśnie tak wyśpiewane- skromnie przy gitarze- prosto w oczy. Wtedy brzmią niezwykle aktualnie i prawdziwie. Jakie to szczęście, że wciąż jeszcze żyją. Poznalismy też twórczość każdego z bardów w małej pigułce. Okazało się, że oddzielnie są całkowicie odmienni Jirży Vondrak - żartobliwy lekkoduch , Jacek Beszczyński - romantyk , Aleksiej Kudriawcew - akustyczny rockowiec, i oczywiście Antoni Muracki , którego znamy i kochamy i wciąż chcemy wiecej.
Takie koncerty są zawsze za krótkie - dobrze, że mają swój cień, który z nami zostaje płyty..
Ola
NOWA MIĘDZYNARODÓWKA
Role w życiu niepodobne,
chociaż wszyscy jakieś gramy
jedni żyją jak przechodnie,
inni są drogowskazami
Cieszy więc okazja taka,
mam nadzieję – nie jedyna,
że Wołodię i Bułata
można było powspominać
pieśni Ich przez pokolenia
jak Dekalogu tablice,
nie pokonał ich znaczenia
ani czas, ani granice
Chociaż różne, ale swojskie
popłynęły zatem dźwięki,
czeskie, rosyjskie i polskie
pisni, piesni i piosenki,
i Aloszy głos chrapliwy
co górował ponad tłumem
( mógł Wołodia być szczęśliwy,
że jak on, ktoś śpiewać umie )
Jacek, Jiri, jeden z drugim,
dołożyli po trzy grosze
Jiri krótkie piosnki lubi,
ja o więcej ich poproszę
Tolek w roli dyrygenta
cały koncert miał na oku
co obiecał – zapamiętam,
nowy program za pół roku
k.k.