Jeżeli tylko możesz to zjaw się na naszych spotkaniach osobiście, weź ze sobą rodzinę i nie zapomnij zawiadomić przyjaciół

2014-05-10 Jan "Mufka" Błyszczak

Naprawdę choć trudno w to uwierzyć są jeszcze w Polsce artyści zdolni i utalentowani a jednocześnie mało znani bo skromni i autentyczni. Jednego z nich mieliśmy okazję gościć majowego wieczoru w Leśniczówce. Jan "Mufka" Błyszczak bo to o nim mowa podzielił się z nami swoimi autorskimi piosenkami dodatkowo przepięknie o nich opowiadając.Było to naprawdę niesamowite jeden skromny bard z gitarą przykuł na tyle naszą uwagę że długo nie mógł zejść ze sceny bo trudno nam było z nie samym i jego twórczością pożegnać. Naprawdę szkoda że te cudne piosenki nie doczekały się jeszcze wersji płytowej na szczęście artysta obiecał o tym pomyśleć.     To było tego wieczoru nasze danie główne ale był także przystawka i deser w postaci przesympatycznego zespołu "Było Nas Trzech". Zespół zaprezentował zróżnicowany repertuar od poetyckich piosenek Johna po klasykę piosenki tzw "turystycznej". Trzeba przyznać że chłopcy byli na lekkim dopingu bo pojawiło się sporo ich fanów ( ekipa z chatki "Danielki" ). Mnie najbardziej do gustu przypadły hity z klasyki rockowej zaśpiewane z polskim tekstem ( jeszcze wracając do domu nuciłem "Jadę na Hel.." ). Na koniec tradycyjnie chce podziękować wykonawcom oraz wszystkim którzy tego wieczoru zawitali do "Leśniczówki". Dla takich wykonawców i takiej widowni naprawdę warto robić kolejne spotkania.

Pozdrawiam Marek Ł

Ciepło i serdeczność. Te dwa słowa przychodzą mi pierwsze na myśl, kiedy myślę o koncercie "Mufki" .

Byłam, na poprzednim spotkaniu z Janem Błyszczakiem w Leśniczówce, więc dokładnie wiedziałam, czego się spodziewać, i z rozbawieniem obserwowałam wyraźne zaskoczenie u części widowni. Jakim cudem po bardzo udanym  występie supportu, który zalał nas ze sceny energią, muzyką 3 gitar i skrzypiec, oraz silną osobowścią lidera "Było Nas Trzech", rozśpiewani i rozkołysani, nagle daliśmy sie oczarować od pierwszego słowa, skromnemu artyście z jedną gitarą.

Piosenki Jana Błyszczaka, są jak on sam - niepozorne, delikatne, niosą wraz z melodią mądre historie opowiedziane jakby od niechcenia. Cały występ, jest pełen różnych opowieści, i anegdot, które powodują, że słuchacze, czują sie zaproszeni, do intymnej, spokojnej rozmowy przy płonącym ognisku, lub w jakiejś ciepłej kuchni, przy kubku herbaty. Atmosfera właściwie nie zmienia się przez cały koncert, choć repertuar śpiewanych piosenek jest rozległy, od głębokiej melancholi, do lekkiej zabawy.

Najbardziej mi szkoda, że po tym koncercie zostają tylko wspomnienia, i nie można utrwalić sobie repertuaru tego artysty, bo od wielu lat nie udało sie go namówić na wydanie płyty. Po głowie kołaczą sie więc nachalne strzępy refrenów, kawałki melodii, ale taki koncert to za mało, żeby na dobre osiadły w głowie, zostawiają tylko niedosyt. Panie Janie z tego miejsca, jako głos z sali - przyłączam się w imieniu Leśniczówkowej widowni do tego wieloetniego wołania o płytę! Chcemy zabrać te piosenki do domu  i śpiewać je razem z Panem kiedy zrobi nam się zimno i smutno - ku pokrzepieniu serc.

Proszę "oddaj w naprawdę dobre ręce, stary zegar, który po ojcu masz"- zaopiekujemy się nim i pozostałymi skarbami, które znajdą sie na takiej płycie.

Ten wieczór jednak - nie zakończył się wraz ze zniknięciem Jana Błyszczaka ze sceny. Wróciło do nas "Było Nas Trzech" i jeszcze mocniej, jeszcze radośniej niż na początku porwało nas w góry do chatki, na wspólne śpiewanie.

Markowe Granie wciąż dźwięczy mi w głowie - i juz niecierpliwe wyglądam następnego.

Ola